Przygotowałyśmy recenzję bransoletek od "Prezentów z dalekich krajów", recenzję trylogii, w której skład wchodzą "Czerwień rubinu", "Błękit szafiru" i "Zieleń szmaragdu", paznokcie inspirowane opalem czarnym, zdobienie paznokci wzorowane na kamieniach Nocy Kairu oraz eleganckie kolczyki.
Bransoletki ze sklepu "Prezenty z dalekich krajów"
Ostatnio doszła do nas paczka ze sklepu internetowego "Prezenty z dalekich krajów". W ramach współpracy mogłyśmy wybrać sobie dwie bransoletki, które miałyśmy potem przedstawić na blogu.
Wpis nie jest sponsorowany, a nasza opinia jest w pełni szczera!
Wpis nie jest sponsorowany, a nasza opinia jest w pełni szczera!
Pierwsza z nich to bransoletka z pięknych mlecznobiałych kamieni z zawieszką w kształcie różyczki. (klik). Bransoletka, jak na swoją cenę (7 złotych), jest naprawdę dobrej jakości. Najbardziej zachwyciły nas w niej podstawowe kamienie, które przypominają nam biały jadeit. Wyglądają trochę jak mgła zamknięta w koralikach: wewnątrz nieco mętne i matowe, a z zewnątrz gładkie i błyszczące. Pozostałe elementy bransoletki w porównaniu z nimi, niestety, nie wypadają aż tak dobrze. Najbardziej przeszkadzają nam chyba malutkie koraliki obok różyczki, które intensywnie żółtym odcieniem złotego niekoniecznie pasują do całości.
Druga z bransoletek wykonana jest z kamieni Nocy Kairu (klik). Ta bransoletka jest droższa, bo kosztuje 28 złotych, ale przekłada się to na jej jakość. Z technicznych spraw można wspomnieć o podwójnej gumce, która wpływa na wytrzymałość. Poza tym sprawia, że ozdoba ładnie układa się zarówno na ręku, jak i wtedy, gdy leży samodzielnie. Zwróciłyśmy też uwagę na bardzo ładnie schowane w jednym z koralików miejsce związania. Również w przypadku tej bransoletki, tym, co nas absolutnie urzekło, były koraliki. Czarnogranatowe okrągłe kamienie pełne są nieregularnie rozmieszczonych błyszczących drobinek. Całość naprawdę kojarzy się z niebem pełnym gwiazd i pięknie wygląda zwłaszcza w pełnym słońcu.
Bransoletki mają odpowiedni rozmiar (jasna jest mniejsza od ciemnej) i nie są przesadnie ciężkie.
Bransoletki mają odpowiedni rozmiar (jasna jest mniejsza od ciemnej) i nie są przesadnie ciężkie.
Jesteśmy zadowolone z obu bransoletek, choć to ta granatowa podoba nam się dużo bardziej. Jest elegancka i wyjątkowa.
Zawieszka - różyczka w mlecznobiałej bransoletce nie trafiła w nasz gust. Jej kolor pasuje do dwóch sześciennych koralików, ale nie zgrywa się z odrobinę tandetnymi dwoma malutkimi koralikami. Zdajemy sobie jednak sprawę, że ozdoba jest bardzo tania, a mleczne koraliki skradły nasze serca. ;)
Produkty ze sklepu "Prezenty z dalekich krajów" są sprowadzane z Azji. W związku z tym należy liczyć się z długim oczekiwaniem na przesyłkę. Jeśli jednak nie zależy Wam na czasie, to serdecznie polecamy bransoletki z tego sklepu. Zwłaszcza te droższe!
Która bransoletka bardziej Wam się podoba?
Zawieszka - różyczka w mlecznobiałej bransoletce nie trafiła w nasz gust. Jej kolor pasuje do dwóch sześciennych koralików, ale nie zgrywa się z odrobinę tandetnymi dwoma malutkimi koralikami. Zdajemy sobie jednak sprawę, że ozdoba jest bardzo tania, a mleczne koraliki skradły nasze serca. ;)
Produkty ze sklepu "Prezenty z dalekich krajów" są sprowadzane z Azji. W związku z tym należy liczyć się z długim oczekiwaniem na przesyłkę. Jeśli jednak nie zależy Wam na czasie, to serdecznie polecamy bransoletki z tego sklepu. Zwłaszcza te droższe!
Która bransoletka bardziej Wam się podoba?
Zdjęcia inspirowane kamieniami szlachetnymi
Paznokcie inspirowane kamieniem szlachetnym - opal czarny
Moim wzorem był opal czarny. Zdjęcie pochodzi ze strony daxi.pl
Następnie pokryć całość odpowiednią liczbą warstw lakieru bezbarwnego.
Ja nałożyłam ich naprawdę dużo - 5 lub 6, by dokładnie zakryć ozdoby i uzyskać efekt głębi.
Lakiery, których użyłam to Golden Rose Rich Color 35 oraz bezbarwny Essence the gel nail polish.
Poniżej możecie zobaczyć zdjęcia miliona ozdób, których użyłam do tego zdobienia. Brokaty (także syrenkę i efekt holo) zmieszałam na pokrywce od pudełka, by żaden kolor nie dominował, ale później i tak dosypałam więcej złotego.
Na pierwszym zdjęciu jest folia celofanowa, której używa się do broken glass nails :)
A tak prezentują się paznokcie inspirowane opalem czarnym. Nie chcę się tłumaczyć, ale pogoda zdecydowanie ze mną nie współpracowała, więc na zdjęciach nie ma tego niesamowitego błysku, który paznokcie mają w słońcu.
Paznokcie z pewnością nie w pełni przypominają opal, ale opalizują na całego. :P
Paznokcie inspirowane kamieniami Noc Kairu
Oczywiście za wzór do tego zdobienia paznokci posłużyła mi bransoletka, o której mogliście przeczytać wyżej. ;)
Pomalowałam paznokcie ciemnym odcieniem granatu. Jest to Catrice 04 Noir Bleu z kolekcji "prawie czarnych" lakierów. Nazwa brzmi po polsku dość zabawnie, ale dobrze obrazuje rzeczywisty efekt. Zależnie od światła widać trochę więcej lub mniej niebieskości. Podobnie jest z bransoletką.
Popróbowałam z kilkoma możliwościami.
Ostatecznie wykonałam nieregularne plamy lakierem My secret 226 Diamond Shine oraz Salon Perfect 613 Cosmic Dust i przykleiłam w niektórych miejscach srebrny i błękitny brokat. Drobinki są większe niż te w bransoletce, ale całość ładnie do siebie pasuje. Na koniec nałożyłam top coat Rimmel.
Zdobienie inspirowane kamieniami Nocy Kairu jest już gotowe!
Jak Wam się podobają paznokcie przypominające kamienie Nocy Kairu? Zdobienie jest łatwe w wykonaniu, a zarazem eleganckie. :)
Trylogia czasu - "Czerwień rubinu", "Błękit szafiru" i "Zieleń szmaragdu"
Tytuły serii "Trylogii Czasu", czyli "Czerwień rubinu", "Błękit szafiru" i "Zieleń szmaragdu", na początku wydały nam się trochę banalne. Przed lekturą zwróciłyśmy również uwagę na ładne okładki, które do nich nawiązują, jednocześnie tworząc spójną całość. Seria przeznaczona jest dla dziewczyn i jest to przykład fantastyki, której akcja odbywa się w przeważającej części w czasach współczesnych.
O co właściwie chodzi?
Gwedolyn żyjąca w XXI wieku nagle dowiaduje się, że odziedziczyła gen podróżowania w czasie. Jedynym poza nią obecnie żyjącym podróżnikiem w czasie jest przystojny młodzieniec Gideon. Jakie przygody spotkają nastolatków w przeszłości? Czy Gwedolyn grozi niebezpieczeństwo? Komu wolno zaufać, a kto chce tylko wykorzystać naiwność innych?
Pierwsza część - "Czerwień rubinu" - wciągnęła nas od samego początku. Warto wspomnieć o ciekawym prologu, bo we współczesnej literaturze niestety nie zdarza się to często. Na początku wydawał on się trochę niezrozumiały, ale tajemniczy, przez co nas zaciekawił. Z czasem, chociaż nie od razu, tajemnica w nim zawarta została pogłębiona i rozwiązana.
Sam pomysł na fabułę jest unikatowy. Gen podróżowania w czasie zadziwia i pociąga swoją tajemniczością. Można dojść do wniosku, że wszystko jest odrobinę zbyt zagmatwane i nie mieć ochoty próbować samodzielnie odkryć zakończenia. Z drugiej strony, między innymi dzięki swojej złożoności, powieść trzyma w napięciu i zaskakuje. Odrobinę denerwujące może być to, że na początku nie zwraca się szczególnej uwagi na sens prologu, epilogu, Kronik Strażników między rozdziałami, bo jeszcze zupełnie nic się nie wie. Kiedy już się coś wie (w trzeciej części :D), to nie pamięta się tych treści i nie można w pełni docenić tego, jak zakamuflowane były informacje.
Zarówno imiona bohaterów jak i sami bohaterowie były dla nas niespotykane i odróżniały się od siebie, więc już od początku nie miałyśmy problemu z myleniem poszczególnych postaci. Wśród nietuzinkowych osobowości najbardziej intrygujący charakter ma główna bohaterka Gwedolyn. Czytelnik od razu zaczyna pałać sympatią do młodej dziewczyny. Jeśli chodzi o więzi między bohaterami, to odrobinę zdziwiła nas relacja mamy Gwedolyn z córką. Nie wydawały nam się szczególnie związane emocjonalnie, a równocześnie mama tak bardzo chciała chronić swoje dziecko. Dużo bardziej przekonała nas więź dziewczyny z jej dociekliwą przyjaciółką. Uważamy, że dzięki fragmentom ukazującym normalne życie Gwendolyn, przyjacielskie relacje oraz zwyczajne szkolne i rodzinne problemy, autorka nadała całości wiarygodność. Dzięki temu jeszcze bardziej polubiłyśmy bohaterkę, której codzienność urozmaicały podróże w czasie. W całą trylogię wplecionych jest również sporo zabawnych fragmentów. Dialogi zawsze wnoszą coś do akcji i nie są monotonne czy powtarzające się. Wydają nam się bardzo naturalne.
W "Czerwieni rubinu" nie znalazłyśmy żadnych żenujących fragmentów. Nie ma w tu także typowych scen miłosnych, ale klimat rodzącego się uczucia jest zauważalny. Bardzo nam się taki zabieg podoba, gdyż w wielu innych książkach z fantastyki dla dziewcząt miłość przychodzi niespodziewanie na początku i dominuje nawet główny wątek fabularny. Z początku w planach miałyśmy napisanie tylko o pierwszym tomie serii, ale spodobało nam się zakończenie i, mimo że "Czerwień rubinu" nie została przerwana w kulminacyjnym momencie, musiałyśmy sięgnąć po kolejne części. ;)
Druga część, czyli "Błękit szafiru", także nas nie zawiodła. Pomiędzy rozdziałami zamieszczono klimatyczne, dobrze dopasowane do fabuły cytaty. Na początku niektóre z wydarzeń z "Czerwieni rubinu" zostaje pokrótce streszczona, co jest plusem dla osób, które dawno czytały pierwszy tom, ale minusem dla tych, którzy przed chwilą odłożyli go na półkę.O co właściwie chodzi?
Gwedolyn żyjąca w XXI wieku nagle dowiaduje się, że odziedziczyła gen podróżowania w czasie. Jedynym poza nią obecnie żyjącym podróżnikiem w czasie jest przystojny młodzieniec Gideon. Jakie przygody spotkają nastolatków w przeszłości? Czy Gwedolyn grozi niebezpieczeństwo? Komu wolno zaufać, a kto chce tylko wykorzystać naiwność innych?
Pierwsza część - "Czerwień rubinu" - wciągnęła nas od samego początku. Warto wspomnieć o ciekawym prologu, bo we współczesnej literaturze niestety nie zdarza się to często. Na początku wydawał on się trochę niezrozumiały, ale tajemniczy, przez co nas zaciekawił. Z czasem, chociaż nie od razu, tajemnica w nim zawarta została pogłębiona i rozwiązana.
Sam pomysł na fabułę jest unikatowy. Gen podróżowania w czasie zadziwia i pociąga swoją tajemniczością. Można dojść do wniosku, że wszystko jest odrobinę zbyt zagmatwane i nie mieć ochoty próbować samodzielnie odkryć zakończenia. Z drugiej strony, między innymi dzięki swojej złożoności, powieść trzyma w napięciu i zaskakuje. Odrobinę denerwujące może być to, że na początku nie zwraca się szczególnej uwagi na sens prologu, epilogu, Kronik Strażników między rozdziałami, bo jeszcze zupełnie nic się nie wie. Kiedy już się coś wie (w trzeciej części :D), to nie pamięta się tych treści i nie można w pełni docenić tego, jak zakamuflowane były informacje.
Zarówno imiona bohaterów jak i sami bohaterowie były dla nas niespotykane i odróżniały się od siebie, więc już od początku nie miałyśmy problemu z myleniem poszczególnych postaci. Wśród nietuzinkowych osobowości najbardziej intrygujący charakter ma główna bohaterka Gwedolyn. Czytelnik od razu zaczyna pałać sympatią do młodej dziewczyny. Jeśli chodzi o więzi między bohaterami, to odrobinę zdziwiła nas relacja mamy Gwedolyn z córką. Nie wydawały nam się szczególnie związane emocjonalnie, a równocześnie mama tak bardzo chciała chronić swoje dziecko. Dużo bardziej przekonała nas więź dziewczyny z jej dociekliwą przyjaciółką. Uważamy, że dzięki fragmentom ukazującym normalne życie Gwendolyn, przyjacielskie relacje oraz zwyczajne szkolne i rodzinne problemy, autorka nadała całości wiarygodność. Dzięki temu jeszcze bardziej polubiłyśmy bohaterkę, której codzienność urozmaicały podróże w czasie. W całą trylogię wplecionych jest również sporo zabawnych fragmentów. Dialogi zawsze wnoszą coś do akcji i nie są monotonne czy powtarzające się. Wydają nam się bardzo naturalne.
W "Czerwieni rubinu" nie znalazłyśmy żadnych żenujących fragmentów. Nie ma w tu także typowych scen miłosnych, ale klimat rodzącego się uczucia jest zauważalny. Bardzo nam się taki zabieg podoba, gdyż w wielu innych książkach z fantastyki dla dziewcząt miłość przychodzi niespodziewanie na początku i dominuje nawet główny wątek fabularny. Z początku w planach miałyśmy napisanie tylko o pierwszym tomie serii, ale spodobało nam się zakończenie i, mimo że "Czerwień rubinu" nie została przerwana w kulminacyjnym momencie, musiałyśmy sięgnąć po kolejne części. ;)
Autorka wprowadziła zabawnego i wyjątkowego bohatera demona Xemeriusa. Weronika bardzo go polubiła. W drugim tomie również znalazłyśmy śmieszne fragmenty, a najmocniej rozbawiło nas, gdy Gwedolyn upiła się i postanowiła coś zaśpiewać. Niestety, "Błękit szafiru" zawiera kilka nieco żałosnych kłótni i pocałunków, a na koniec powieści można mieć już dosyć zachwytów Gwedolyn nad wyglądem Gideona. Wciąż jednak nie są one tak denerwujące jak te w powieści "Anioł".
Na końcu książki znajduje się szyfr, dzięki któremu można szybciej poznać jedną z tajemnic. Pomysł jest genialny, ale my czytałyśmy e-booka, więc numery stron się nie zgadzały. :P
Na uwagę zasługuje epilog. Jest zwyczajnie fajny i można się już trochę zorientować, o co w nim chodzi. Tym razem powieść zakończyła się w bardziej emocjonującym momencie niż "Czerwień rubinu".
Trzecia część "Zieleń szmaragdu" nie odróżnia się specjalnie od reszty serii. Naszym zdaniem jest bardzo dobrym zakończeniem trylogii. Wątki w naturalny sposób zostają spięte w całość i wszystko zostaje w pełni wytłumaczone. Wyraźnie widać, że autorka od samego początku miała koncepcję i konsekwentnie ją zrealizowała. Każde wydarzenie od początku pasuje do tej wizji i doskonale ją uzupełnia. Objaśnienie nie odbywa się w sposób wymuszony i współgra z akcją. Część rzeczy przewidziałyśmy, jednak większość nas naprawdę zaskoczyła! Zakończenie nie jest wymuszone i szybkie, tylko naprawdę dobrze komponuje się z poprzedzającymi je wydarzeniami. Jednak rozczarował nas odrobinę stan, w jakim znajdują się bohaterowie na samym końcu.
Oprócz zakończenia naszą uwagę zwrócił fakt, że w "Zieleni szmaragdu" autorka ograniczyła ukazywanie typowych (żałosnych :P) przejawów nastoletniego uczucia na rzecz fabuły. Uważamy, że, o ile w niemal całym tomie było to bardzo dobre posunięcie, to jednak na samym końcu zabrakło nam jakiejś sceny finałowej wątku miłosnego, takiego kończącego książkę pocałunku Gideona i Gwedolyn wraz z wyznaniem miłości.
Na koniec jako podsumowanie całej recenzji możemy powiedzieć, że "Trylogia czasu" bardzo nam się podobała. Seria bardzo pozytywnie wyróżnia się w swoim gatunku i wypada dużo lepiej niż czytane i zrecenzowane przez nas wcześniej "Anioł" i "Nieskończoność". Autorka przez wszystkie tomy utrzymała nasze zainteresowanie i nie rozczarowała nas zakończeniem. Polecamy :)
Kolczyki inspirowane bransoletką z mlecznobiałymi kamieniami
Kolczyki stworzyłam tak, aby pasowały do bransoletki, o której mogliście przeczytać na górze naszego postu. Zdjęć krok po kroku nie będzie, ale nie martwcie się, gdyż cała trudność w wykonaniu polegała właściwie na doborze elementów.
Postanowiłam wykorzystać piękne białe koraliki z bransoletki, korzystając z tego, że i tak była troszkę luźna. Rozwiązałam więc supełek i je zdjęłam, a następnie ponownie związałam bransoletkę. Trzeba przy tym uważać, żeby nie puścić gumki, bo można pogubić koraliki.
Przygotowane koraliki nawlekłam na szpilkę jubilerską, zrobiłam pętelkę i zaczepiłam na bigiel.
Tak wykonane kolczyki sprawdzą się zarówno na co dzień, jak i na większe wyjścia. Fajnie mieć komplet biżuterii, prawda? ;)
Co sądzicie o tych inspirowanych bransoletką kolczykach? Czy udało mi się odpowiednio dobrać koraliki tak, żeby pasowały? Podzielcie się swoją opinią w komentarzu.
Zdjęcia zamieszczone we wpisie zostały wykonane przez nas z wyjątkiem okładek Trylogii czasu, które pochodzą ze strony empik.com.
Jeśli chcesz być na bieżąco, polub nas na Facebooku. Tam pojawiają się informacje o nowych postach.
Zapraszamy też do obserwowania naszego bloga i profilu na Instagramie :)
Prosimy o umieszczanie propozycji na inspiracje pod spisem postów :) Dziękujemy!
Te drugie pazurki mi się podobają! Kamienie szlachetne to taka dawka inspiracji, że można by cały wzornik zmalować ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zgadzam się! Połączenie bieli i czerwieni na pazurkach wcale nie jest łatwe i zazwyczaj wygląda jak flaga :D
UsuńDzięki! :)
UsuńWydaje mi się, że nie dotyczy to tylko pazurków. :D Jeśli chodzi o ubrania, to też łatwo można zostać chodzącą flagą. :P
Super inspiracje. Bransoletki super, szczególnie ta druga. Kolczyki cudowne *.* Bardzi podobają mi się też paznokcie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy! ;)
UsuńMasz na myśli tę z kamieni Nocy Kairu? Też jest naszą faworytką. :)
Fascynujące! Jak Wy to robicie że powstają takie śliczne rzeczy? Naprawdę eleganckie :) Super post. Tak trzymajcie. Zastanawiam się Weroniko jak Ty nakladasz te wszystkie drobinki ze są tak równomiernie rozmieszczone...
OdpowiedzUsuńOgromnie nam miło czytać takie komentarze! :)
UsuńDrobinki nie są zbyt równo rozmieszczone. Przy pierwszym zrobieniu Weronika nakładała wszystko sondą, więc miała kontrolę nad zagęszczeniem ozdób na centymetr kwadratowy paznokcia. :D W drugim zdobieniu drobinki są już zupełnie losowo ułożone. ;)
Te pierwsze paznokcie przyciągają wzrok taka ilością błyskotek ;)
OdpowiedzUsuńOj tak. ;) Weronika nie mogła się napatrzeć, kiedy nosiła to zdobienie.
UsuńUwielbiam bransoletki!! Na kilogramy bym je mogła kupować i nosić ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKup i te! :D Pozdrawiamy serdecznie. ;)
UsuńPiękne bransoletki :) I jak zwykle cudowne pazurki ;)
OdpowiedzUsuńBransoletki mają w sobie to coś. :) Dziękujemy!
UsuńTe drugie paznokcie cudowne, bardzo mi się podobają ;)
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńBransoletki bardzo ładne, sama muszę sobie takie kupić, bo mam ich zdecydowanie za mało :D A pazurki? Zakochałam się we wszystkich! Efekty są cudowne, podziwiam! :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy. :)
Usuńale piękne bransoletki
OdpowiedzUsuńTeż nam się podobają! :)
UsuńBardzo fajny, dopracowany, a przede wszystkim inspirujący post. Pozdrawiam. Jestem tutaj.
OdpowiedzUsuńDzięki. :) Pozdrawiamy serdecznie i prosimy o nieumieszczanie linków! Trafiamy do osób komentujących!
UsuńJak zawsze świetny i dopięty na ostatni guzik post :) Super pomysł na motyw przewodni- kamienie szlachetne są piękne! Bransoletki bardzo ładne a pazurki- prze boskie! Kolczyki również śliczne, też czasem lubię porobić własne, choć rzadko w takich chodzę, dla mnie to przede wszystkim frajda z robienia :D
OdpowiedzUsuńCieszymy się ogromnie, że post Ci się podoba. :) Dziękujemy bardzo!
UsuńŚliczne paznokietki, biżuteria :) Zaciekawiła mnie ta trylogia, musze sobie dopisać do listy książek do przeczytania :D
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńPolecamy przeczytać! :D
świetny pomysł z tymi kolczykami :) masz teraz bardzo ładny zestaw :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy :3
UsuńBardzo fajny zamysł, pomysł i wykonanie. Pierwszy raz spotykam wpisy "inspiracja". Ciekawa forma przedstawienia inspirujących rzeczy. Chętnie będę wracać po kolejne inspiracje. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBardzo nam miło, że zainteresowały Cię nasze wpisy! ;) Mamy nadzieję, że nie zawiedziemy Twoich oczekiwań.
UsuńPozdrawiamy serdecznie!
Bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńCieszymy się :) Coś szczególnie wpadło Ci w oko?
Usuńpaznokcie piękne :) swoją drogą to ciekawe, że natura jest w stanie wytworzyć takie piękności jak te kamienie :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Zdecydowanie zgadzamy się, że natura potrafi stworzyć rzeczy naprawdę niesamowite ^^
UsuńBransoletek nie noszę, ale jestem zachwycona paznokciami - przepiękne:) Trylogię czytała moja córka i nawet jest u nas w domu. Mam zamiar też się za nią zabrać bo tematyka podrózy w czasie zawsze mnie fascynowała.
OdpowiedzUsuńMy musimy przyznać, że też rzadko nosimy bransoletki. ;) Dzięki!
UsuńPolecamy przeczytać koniecznie. :) Daj nam znać, jak Ci się podobało!
Cudowne ozdoby! Aż miło się patrzy, chociaż zdjęcia tak długo się ładowały, że chciałam wyjść z bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękujemy! :)
UsuńHmm... Według różnych narzędzi do sprawdzania szybkości strony nie wypadamy jakoś poniżej normy. Cieszymy się jednak, że zwróciłaś nam na to uwagę i postaramy się coś poprawić przy okazji urodzinowych zmian na blogu. :)
Pozdrawiamy!
Piękne są te bransoletki :)
OdpowiedzUsuńNam również bardzo się podobają :)
UsuńPaznokcie są bajeczne. Szczególnie te ciemne są urzekające.
OdpowiedzUsuńDzięki! <3
UsuńNa mnie też większość bransoletek jest za duża :D Pamiętam, że kolega w LO jedną ręką łapał mi oba nadgarstki bez większych problemów :D Bardzo podobają mi się kolczyki - perfekcyjnie pasują do bransoletki :)
OdpowiedzUsuńObie wersje zdobień paznokci są bardzo ładne, chociaż te drugie jakoś bardziej przypadły mi do gustu :)
No to faktycznie masz bardzo szczupłe ręce! :) My sprawdzałyśmy rozmiar bransoletek przed wybraniem właśnie tych. Niektóre były większe i mogłyby spadać.
UsuńDziękujemy bardzo!
Przepiękne bransoletki!!!Cudowne paznokcie!!! Serdecznie pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo, to bardzo motywujące czytać takie komentarze :3
UsuńRównież pozdrawiamy :)
ładne zdjęcia, lubię takie proste bransoletki ale właśnie z kamieni szlachetnych a nie plastiku
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńAkurat "z kamieni szlachetnych" jest w przypadku tych bransoletek troszkę na wyrost. :) Wykonane są bowiem z kamieni, ale oczywiście nie tych szlachetnych, do których zalicza się diamenty, rubiny, szafiry...
Nie jest to jednak plastik. :)
Bardzo podoba mi się bransoletka z kamieniami Noc Kairu - piękna jest i paznokcie stylizowane na te kamienie również bardzo mi się podobają :) Pomyślę nad zrobieniem takich pazurków sobie :)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia :)
To prawda, bransoletka jest piękna. :)
UsuńPaznokcie nie są trudne w wykonaniu, więc tym bardziej zachęcamy do ich wykonania. ;)
Dziękujemy!
Opal tęczowy to mój ulubieniec ;) Mam kolczyki i bransoletkę Noc kairu i również się lubimy jednak opal jest moim nr 1 ;)
OdpowiedzUsuńOpal w słońcu faktycznie robi wrażenie, ale na co dzień Noc Kairu chyba wystarczy. :P
UsuńPaznokcie wyszły bardzo efektownie :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńBransoletka z mlecznobiałych kamieni i kolczyki zrobione przez was zachwycają. Chętnie bym takie nosiła. Paznokcie są bardzo dobrze wykonane można powiedzieć pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńOgromnie miło nam czytać takie komentarze! Dziękujemy bardzo. :)
UsuńPiękne te bransoletki. :-)
OdpowiedzUsuńRównież nam się podobają. :-)
UsuńCzarna bransoletka wygrywa:) Delikatna i piękna.
OdpowiedzUsuńPaznokcie czarne (czarno-granatowe właściwie;) też mi się podobają.
Pozdrawiam serdecznie.
Też bardziej nam się podoba. :)
UsuńDziękujemy i pozdrawiamy serdecznie!
Te książki zdecydowanie są dla mnie. Już jestem pewna, że mi się spodobają. I w taki oto sposób powiększyłam swoją "listę do przeczytania" o kolejne 3 pozycje. Ja chyba nie zdążę przeczytać wszystkiego, co chcę przed śmiercią, bo co rusz widzę coś fajnego, co pragnę przeczytać. :D
OdpowiedzUsuńCudne paznokcie. Naprawdę przepięknie wyglądają... :) I czarna bransoletka - mój ulubieniec spośród reszty. :)
Bardzo dużo czytasz (zazdrościmy i podziwiamy), więc na pewno zdążysz ze wszystkimi książkami. :D Koniecznie napisz o "Trylogii czasu" Kerstin Gier na swoim blogu. :) Cieszymy się, że Cię zainspirowałyśmy!
UsuńBardzo dziękujemy. :)
Kamień "noc Kairu" zawsze mnie intrygował, jest piękny. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. :)
Usuń