niedziela, 14 stycznia 2018

Recenzja kawiarni Lisia Kita w Warszawie

W naszym drugim wpisie w lisim miesiącu zapraszamy Was na recenzję lisiej kawiarni!


Niedawno (choć przyznamy się, że było to jeszcze w 2017 roku) odwiedziłyśmy razem kawiarnię Lisia Kita w Warszawie. Znajduje się ona na Bukowińskiej 22A lok. U7, gdzie całkiem łatwo trafić ze stacji kolejowej.
Tutaj jest ich strona na Facebooku - klik

To jedyna lisia kawiarnia, którą znalazłyśmy, ale jeśli Wy jakąś znacie, to piszcie nam w komentarzach. Może zdążymy odwiedzić ją jeszcze w styczniu!




Obsługa, wystrój i klimat

Kiedy weszłyśmy do kawiarni, nikt z obsługi się nami nie zainteresował. Okazało się, że zamówienia składa się przy ladzie, ale jedzenie i napoje są przynoszone do stolika. Co ciekawe, Weronika zapłaciła od razu przy barze, za to Tereska zapytała, kiedy ma zapłacić i usłyszała, że raczej przy wyjściu. Jesteśmy teraz lekko zdezorientowane :D Fajnie, że można robić, jak się chce, ale bardzo cenimy, gdy wiemy, czy mamy same wziąć kartę. Nie chcemy, żeby potem ktoś na nas nakrzyczał.



Bardzo cieszy nas, że ciasta do wyboru (stojące w szklanej gablotce) miały wypisane składy. To cenna informacja dla alergików lub osób na specjalnych dietach. Pozytywnie zaskoczyła nas także stojąca na osobnym stoliczku woda dla klientów kawiarni. Coś dobrego dla profesjonalnych degustatorów, takich jak my :p

Woda!

Nakładki na jednorazowe kubki w "Lisiej kicie" zostały ozdobione cytatami. Proste, tanie, ale genialne rozwiązanie.

Cytaty do jednorazowych kubków

Na poniższym zdjęciu zwróćcie uwagę na kartę lojalnościową. Jest przeurocza, podobnie jak inne elementy z logo kawiarni. Szkoda tylko, że obsługa nie zachęca do zbierania pieczątek.

Karta do zbierania pieczątek


Poza elementami z logo "Lisiej kity", wiele innych przedmiotów zwróciło naszą uwagę. Stara maszyna do pisania, ściana z drewnianych pni, czy całkiem fajne lampy dodały temu miejscu klimatu. Całość wygląda przyjemnie, może nie jest idealnie dopracowana, ale robi bardzo dobre wrażenie, choć jeden drobiazg nieco popsuł nam humor. Przy wejściu kawiarni wisi kilka lisich ogonków. Pani z obsługi nie wiedziała, czy są one prawdziwe. Szczerze mówiąc, tak właśnie wyglądały. Z drugiej strony, czy ktoś chciałby wydawać dodatkowe pieniądze na naturalne futro, tylko po to? :/





Byłyśmy w kawiarni przed Świętami, więc leciała akurat bożonarodzeniowa muzyka.

Coś dla wegan?

W kawiarni znalazłyśmy wegańskie ciasto (poniżej znajdziecie o nim więcej). Na plus zasługuje także możliwość zamiany mleka na mleko roślinne. Do wyboru sojowe, ryżowe i kokosowe
Co ciekawe, cena mleka ryżowego w różnych miejscach menu jest inna, ale to już się troszkę czepiamy ;)

Co zamówiłyśmy? 

Ciasto VEGAN banoffee

Jest to wegańskie ciasto bananowe, po którym czuć jego wegańskość. Jeśli jadacie takie ciasta, to wiecie, o co nam chodzi. Całkiem smaczne, choć mało bananowe. Mocniej wybiły się za to wiórki kokosowe. Warto wspomnieć o wyjątkowo dużych (raczej za dużych jak na takie do ciasta) daktylach.
Cena ciasta to 14 zł



Ciasto Oreo

Ciasto Oreo można zjeść chyba wszędzie. Tutaj również za 14 zł (o ile pamięć nas nie myli). Zostało ono pięknie podane, smakowało nam, choć właściwe zaczęłyśmy się zastanawiać, czy ma ono coś z Oreo, poza ciasteczkiem :P




Matcha Latte

Jej cena to 12 zł (+2 zł za mleko sojowe). Na pewno lepsza niż w japońskiej restauracji, ale Tereska miała już okazję pijać lepszą Matcha Latte. Jak na taką cenę, była malutka, a poza tym nie dało się jej wypić do końca, gdyż nie była odpowiednio wymieszana. Nie smakowała bardzo "zielskiem", ale i tak raczej nie polecamy jej zamawiać ;)

Matcha latte


Frappe

Frappe kosztowało 12 zł (+2 zł za mleko bez laktozy).
Podano je w brzydkiej, obdrapanej szklance... Nie było z kruszonym lodem, tylko z dość małymi, jakby rozdrobnionymi kostkami lodu. Weronice wydawało się, że smak kawy jest mało wyczuwalny. Rozmiarowo całkiem nieźle, jak za 12 zł, zwłaszcza w porównaniu z Matcha Latte :P Generalnie jednak Weronika jest zawiedziona i następnym razem zamówi coś innego.


Obdrapana szklanka z frappe

Czy warto odwiedzić Lisią Kitę?

Podsumowując, "Lisia kita" to ciekawe, klimatyczne miejsce, które w niektórych aspektach pozytywnie nas zaskoczyło. Jednak napoje nas rozczarowały, a to jednak kluczowa sprawa, gdy mówimy o kawiarni. Ciasta były całkiem dobre, więc nie jesteśmy na nie i może spróbujemy kiedyś tam czegoś innego ;)





W styczniu trwa lisi miesiąc!



Zajrzyj do lisich wpisów:
Ogłaszamy lisi miesiąc
Lisie paznokcie
3 liski origami

Może zainteresujesz się jakimiś naszymi starszymi inspiracjami? ;)



Kawiarnia Kafka Kawiarnia How u doin'



Masz pytania, uwagi, pochwały...? :P Pisz w komentarzu! 

Koniecznie polub nas na Facebooku. Tam pojawiają się informacje o nowych postach i wiele więcej.
Zapraszamy też na nasz profil na Instagramie 

12 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe miejsce :)

    Na własną domenę pomogła mi przejść instrukcja którą znalazłam tutaj: http://www.kosmetykoholizm.pl/2014/01/przekierowanie-bloga-na-wasna-domene.html

    bardzo fajnie wszystko opisane krok po kroku - mi całość zajęła może z 30 minut bo czekałam jeszcze chwilę aż mi aktywują domenę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcamy do odwiedzenia :)

      Super, dziękujemy bardzo! Pewnie będziemy próbować w wolnej chwili, ale i tak na pewno będziemy się stresować :p

      Usuń
  2. Akurat totalnie mi nie po drodze do tej kawiarni, ale może to i dobrze, bo jeśli mają rzeczywiście prawdziwe lisie ogony... No nie.
    Ciasta wyglądają bardzo smacznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam te lisie ogony też popsuły humor. I też nie mamy po drodze. Ostatnio jedną z naszych ulubionych kawiarni jest ta z inspiracji przyjaźnią ;)

      Usuń
  3. oj! odzwyczaiłam się od jadania i picia w lokalach - jakoś się straszliwie udomowiłam na tej mojej wsi ;) Dlatego zaskakują mnie ceny. Cena za ciasta - jak dla mnie - zbyt wysoka. Rozczarowujące jest to, że mimo ceny dostaje się słabą jakość - tu mówię teraz o kawach. Ale jak wspomniałam - udomowiona jestem ostatnio, więc się generalnie czepiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, wiadomo, że generalnie ceny w lokalach są wysokie :( A szkoda, bo fajnie gdzieś pójść, spotkać się i popróbować nowości.
      Oczywiście w recenzjach staramy się porównywać ceny z innymi kawiarniami w stolicy, żeby przestawić to w miarę obiektywie ;)
      Co do kaw, tragedii aż takiej nie było, ale ponownie na pewno wybrałybyśmy coś innego do picia :/

      Usuń
  4. Ja jeszcze nie słyszałam o żadnych lisich kawiarenkach. Ja do Warszawy mam bardzo daleko, więc zapewne nigdy nie dane mi będzie tego miejsca odwiedzić. Fajne te łapki na ścianie, ale lisich ogonków nie pochwalam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd jesteś? ;)
      To tak jak my, nie popieramy futer naturalnych :(

      Usuń
    2. Z Małopolski, także pół Polski musiałabym przejechać :D

      Usuń
    3. No to faktycznie spory kawałek... Ale jeśli byś w przyszłości była w Warszawie, to u nas masz całą bazę ciekawych kawiarni ;)

      Usuń
  5. Szkoda, że to tak daleko.
    U mnie chyba nie ma żadnych "zwierzęcych" kawiarni czy restauracji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o Polskę, to w Warszawie pewnie jest najwięcej "ciekawych" kawiarni, ale porównując np. z Japonią, to szału nie ma :(

      Usuń

Czytamy wszystkie komentarze i odpowiadamy na nie.
Zaglądamy na blogi osób komentujących.
Trafimy bez problemu na Twój blog, więc nie wklejaj linków pod inspiracjami. Przedstawić się i zostawić link możesz tutaj - Przedstaw się. Poza tym link do Twojego wpisu może trafić do naszej inspiracji. Sprawdź zakładkę Twórz z nami.
Nie wymieniamy się obserwacjami. Obserwujemy blogi, które podobają się przynajmniej jednej z nas.

Facebook
Polub nas na Facebooku!