Zapraszamy na recenzję cukierni Sowa, opinię o filmie o sowach, sowie paznokcie i rękodzieło z motywem sowy. Krótko mówiąc, wszędzie sowy!
Sowy w naszym domu - czyli kilka zdjęć inspirowanych
Obsługa potraktowała nas jak idiotki - prawdopodobnie ostatnia wizyta w cukierni Sowa
Wybrałyśmy się do cukierni Sowa z oczywistych względów :)
Na wstępie chcemy powiedzieć, że odwiedziłyśmy lokal przy ulicy Chmielnej w Warszawie. Nie krytykujemy ani nie chwalimy całej sieci cukierni Sowa, bo w innych miejscach jakość produktów czy obsługa mogą być odmienne.
Co zamówiłyśmy?
Tereska poprosiła o tort dnia, który powinien kosztować 10 zł. Wydaje nam się, że coś takiego nie istnieje, bo kelner zaczął po prostu wymieniać różne ciasta. Stanęło na torcie dakłas, czyli torcie bezowym (później okazało się, że kosztował 12 zł).
Tort był bardzo słodki, co jest oczywiście typowe dla bezy. Smakował Teresce, a bakalie w środku dodały tego czegoś. Czuć, że były to porządne bakalie :D
Sernik staropolski
Serniczek kosztował nas 6 zł. W środku znalazły się kawałki moreli, które smakowały nieco bakaliowo, galaretkowato. Sporym minusem było to, że ciasto ze względu na swoją kruchość prawie całkiem się rozpadło. Ogólnie Weronika ocenia smak sernika z cukierni Sowa całkiem dobrze. Poleca, choć woli ten z kawiarni How u doin'?.
Czekolada kokosowa
Jej cena to 13,50 zł. Przede wszystkim czekolada kokosowa była bardzo ładna. Smakowała w porządku, ale przypominała smakowe mleko z kartonika. Bita śmietana także była dość dobra. Ostatecznie jednak Tereska nie miała ochoty pić napoju do końca, gdyż był nieco zbyt mdły.
Herbata mrożona z sokiem malinowym
Zapłaciłyśmy za herbatę 10 zł i niestety, żałujemy wydania tych pieniędzy. W menu było wyraźnie napisane, że jest to napój z kruszonym lodem, w przeciwieństwie do innej herbaty mrożonej bez kruszonego lodu. Niestety, w herbacie pływały po prostu kawałki lodu o jajowatym kształcie. Dodatkowo, Weronika wyłowiła kawałek niebieskiej folii, w której mrozi się wodę.
Poza tym ogromnym rozczarowaniem, herbata była smaczna. Wyglądała ładnie dzięki sokowi malinowemu na dnie, a najlepsza była po mocnym rozgnieceniu cytryny.
Jak nam się podobało w cukierni?
Możliwe, że oceniłyśmy napoje i desery odrobinę bardziej surowo niż na to zasługiwały, a to za sprawą niezbyt miłej obsługi. Gdy weszłyśmy, nie byłyśmy pewne, czy zamówienia składa się przy ladzie (tak jest np. w cukierni Sowa w Pruszkowie), czy też należy usiąść i czekać. Kilka minut stałyśmy, ale nikt się nami nie zainteresował. Dlatego same wzięłyśmy sobie karty i usiadłyśmy do stolika. Chwilę później pojawił się niezadowolony kelner i wspomniał, że nie powinno się samemu sięgać po menu. Po wybraniu, co zamówimy, obsługa znów do nas podeszła i uraczyła nas tekstem: "Nie należy brać samemu kart, gdyż to wprowadza w błąd". Naszym zdaniem taka uwaga po raz drugi nie była na miejscu, a poza tym nie zajęłyśmy się sobą same bez powodu... Jeśli już, mogłybyśmy usłyszeć: "Zawsze przynosimy karty naszym klientom".
Po tym zdarzeniu straciłyśmy humor, więc możemy nie być w pełni obiektywne w ocenach poszczególnych pozycji z menu.
Za to wystrój cukierni oceniamy bardzo dobrze. Dopracowano nawet najmniejsze szczegóły i wiele elementów nawiązywało do loga cukierni. Naszą uwagę przykuła idealnie dopasowana zastawa. Nawet serwetki ozdobiono sową :)
Nie odwiedzimy ponownie cukierni Sowa na ulicy Chmielnej w Warszawie, choć mamy świadomość, że mogliśmy po prostu trafić na zły dzień kelnera. Może kiedyś udamy się do innego miejsca, ale na razie... jakoś nie mamy ochoty.
Paznokcie w sowy
Długo wahałam się, czy przedstawić sowy realistycznie, czy może bardziej dziecięco. Wygrała druga opcja, bo uznałam, że mam za krótkie paznokcie ;)
Najpierw pomalowałam paznokcie błękitnym lakierem Masura 1135 What a Forget-Me-Not Whispers about?
To rosyjska firma, która nie jest dostępna w Polsce. Zamówiłam ich lakiery w węgierskim sklepie Nailland. Jak na razie wypróbowałam dwa kolory. Pierwszym jestem zachwycona (śledź nas na Facebooku i Instagramie, gdzie na pewno pojawią się recenzja i zdjęcia). Niestety drugi, czyli właśnie błękitny z drobinkami, bardzo mnie rozczarował.
Lakier jest gęsty, a konsystencją przypomina mi lakier Wibo ze zbyt dużą ilością drobinek. Ma kiepskie krycie (nałożyłam trzy warstwy, z czego ostatnia była gruba). Dodatkowo porobiły mi się jakieś górki i fale - nie przez szybkie zasychanie (bo z tym jest średnio), ale przez to, że lakier nie jest ani trochę samopoziomujący się. Jeśli uda się pomalować paznokcie ładnie, to wtedy uzyskujemy błyszczącą powierzchnię, prawie jak z top coatem. To chyba jedyny plus ;)
Efekt jest w porządku, ale nie wynagradza mi trudności przy aplikacji. A Wam jak się podoba?
Następnie poszły w ruch farbki akrylowe. Użyłam jak zwykle zestawu ze sklepu Flying Tiger oraz pędzelka Indigo i jakiegoś innego nieznanej firmy.
Całe paznokcie pokryłam matowym top coatem Lovely.
Później coś mnie podkusiło, żeby dokleić gwiazdki. Niestety okazało się, że mój klej do ozdób zastygł, więc mocowałam ozdoby na top coat. Niektóre odpadły już podczas zdjęć, a reszta tego samego dnia :D Nie polecam!
Taki produkt wydaje mi się jednak dobrym rozwiązaniem do skórek. Czemu? Po pierwsze ze względu na dużą zawartość olejku, a po drugie wygodne namaczanie pędzelka zmywaczem.
Tak prezentują się gotowe paznokcie w sowy. Co sądzicie o matowym zdobieniu paznokci w słodkie sówki?
Jak widzicie, inspirowałam się troszkę portfelem :) |
Grafika wysokich lotów... Ale czy to wystarczy? - recenzja filmu "Legendy sowiego królestwa: Strażnicy Ga’Hoole"
Sowa w masce - ciekawy widok ;) |
Czy to niebo nie jest magiczne? |
"Legendy sowiego królestwa: Strażnicy Ga’Hoole" to film animowany z 2010 roku oparty na trzech pierwszych tomach serii „Strażnicy Ga’Hoole”. Produkcja przedstawia historię Sorena - młodej sowy płomykówki, którego fascynują legendy o strażnikach. Pewnego dnia, gdy wraz z bratem zostaje porwany, będzie miał okazję stać się częścią tego świata.
Minka małej sówki, gdy zobaczyła swoją pierwszą wypluwkę |
Piękno sów w pełnej krasie |
Totalny zachwyt
Grafika w filmie "Legendy sowiego królestwa" zdecydowanie powala na kolana. Oddano najdrobniejsze szczegóły oraz, co bardzo istotne, zachowano realizm. Przyznajemy, że sówki mogłyby mieć słodsze twarzyczki, ale wtedy nie byłyby jak prawdziwe.
Przy projektowaniu wyglądu bohaterów wzorowano się na konkretnych gatunkach sów. Cieszymy się, że twórcy filmu nie poszli na łatwiznę i odnaleźli idealny środek pomiędzy precyzyjnym oddaniem rzeczywistości, a zwyczajnie ładnymi postaciami :)
Na uwagę zasługują też wspaniałe widoki ukazane z lotu ptaka i to dosłownie.
Realizm w czystej postaci
Poza oddaniem wyglądu sów, wspomniano też kilkakrotnie nazwy gatunkowe. Poza tym na przykładzie dorastającego malucha wyjaśniono widzom, czym jest wypluwka. A Wy wiedzieliście?
Takie podejście do tematu robi na nas wrażenie swoim profesjonalizmem. Jesteśmy jednak ciekawe, czy dzieci są w stanie to docenić, zapamiętać, zrozumieć... Może łatwiej im oglądać filmy, w których sowa to po prostu sowa. Z drugiej strony rodzice stawiają teraz na jak najszybszą edukację, więc taka produkcja z przyrodniczym tłem powinna spotkać się z ich aprobatą.
"Legendy sowiego królestwa" filmem dla widzów o mocnych nerwach (18+)
Wiecie, że reżyser sowiej bajki wcześniej zajmował się takimi dziełami jak "Świt żywych trupów" - remake'iem drugiej części recenzowanej przez nas "Nocy żywych trupów" (Inspiracja horrorami)? To może być powód, dla którego Twoje dziecko nie powinno oglądać tego filmu... ;)
Jeśli mamy być szczere, to niektóre sceny są według nas zbyt mocne dla maluchów. Niewidome sowy to coś, co może zapaść w pamięć i wywołać koszmary. Sporą część filmu spowija mrok. Słowa negatywnych postaci przypominają idee Hitlera. "Legendy sowiego królestwa" wyraźnie jednak oddzielają dobro od zła i mają morał, więc pod tym względem nie ma się czego obawiać.
Akcja rozpoczęta, totalny zachwyt zakończony
W porównaniu z cudowną oprawą wizualną, fabuła niczym się nie wyróżnia. Wiele fragmentów nas znudziło, w wielu brakowało tego czegoś, przez co niektóre sytuacje określamy jako mdłe.
W filmie posłużono się typowymi dla bajek schematami - bohaterowie wyruszają w podróż i spotykają zabawnych nieznajomych. Przez to całość była nieco monotonna.
Jak to zwykle w filmami dla dzieci bywa, trafiły się sceny mocno naciągane. Ledwo latające sowy uciekające przed mistrzami szybowania - żaden problem. Za to rzekomo długa i niebezpieczna podróż przypomina przyjemny, choć deszczowy urlop...
Znalazłyśmy jednak wątki zasługujące na uwagę. Jako przykład warto wskazać relacje rodzinne w sowiej społeczności. Choć dobry brat mógłby być mniej idealny i patetyczny, to słodko zajmował się siostrą i ostatecznie zyskał naszą sympatię. Zły brat przypadł nam do gustu nieco bardziej, gdyż był ciekawszą postacią.
Spodobał nam się też wątek konfrontacji prawdziwego życia z legendami. W pewnym momencie główny bohater z zaskoczeniem zauważa, że w przeciwieństwie do tego, o czym często słuchał w opowieściach, wojna nie jest niczym chwalebnym, a bohaterowie w realnym świecie zachowują się dość zwyczajnie... Tutaj warto też zwrócić uwagę na kobiecy negatywny charakter, czyli piękną białą sowę z czerwoną otoczką oczu. Tą majestatyczną postacią twórcy przełamali często stosowane w bajkach uproszczenie, że złe znaczy brzydkie.
To co w końcu?
Polecamy "Legendy sowiego królestwa", choć po pięknej grafice spodziewałyśmy się więcej.
Jest to film dopracowany w każdym calu poza fabułą, która mogłaby być lepsza. Bajka skierowana jest jednak (przynajmniej teoretycznie) do młodszych widzów, więc oni powinni być zadowoleni z jasnych przekazów ;)
Takie podejście do tematu robi na nas wrażenie swoim profesjonalizmem. Jesteśmy jednak ciekawe, czy dzieci są w stanie to docenić, zapamiętać, zrozumieć... Może łatwiej im oglądać filmy, w których sowa to po prostu sowa. Z drugiej strony rodzice stawiają teraz na jak najszybszą edukację, więc taka produkcja z przyrodniczym tłem powinna spotkać się z ich aprobatą.
Finał, czyli poświęcenie głównego bohatera |
Zbliżenie na szczegóły oka też wyszło twórcom całkiem nieźle |
"Legendy sowiego królestwa" filmem dla widzów o mocnych nerwach (18+)
Wiecie, że reżyser sowiej bajki wcześniej zajmował się takimi dziełami jak "Świt żywych trupów" - remake'iem drugiej części recenzowanej przez nas "Nocy żywych trupów" (Inspiracja horrorami)? To może być powód, dla którego Twoje dziecko nie powinno oglądać tego filmu... ;)
Jeśli mamy być szczere, to niektóre sceny są według nas zbyt mocne dla maluchów. Niewidome sowy to coś, co może zapaść w pamięć i wywołać koszmary. Sporą część filmu spowija mrok. Słowa negatywnych postaci przypominają idee Hitlera. "Legendy sowiego królestwa" wyraźnie jednak oddzielają dobro od zła i mają morał, więc pod tym względem nie ma się czego obawiać.
Mroczne charaktery |
Chyba kończą nam się pomysły na podpisy... |
Akcja rozpoczęta, totalny zachwyt zakończony
W porównaniu z cudowną oprawą wizualną, fabuła niczym się nie wyróżnia. Wiele fragmentów nas znudziło, w wielu brakowało tego czegoś, przez co niektóre sytuacje określamy jako mdłe.
W filmie posłużono się typowymi dla bajek schematami - bohaterowie wyruszają w podróż i spotykają zabawnych nieznajomych. Przez to całość była nieco monotonna.
Jak to zwykle w filmami dla dzieci bywa, trafiły się sceny mocno naciągane. Ledwo latające sowy uciekające przed mistrzami szybowania - żaden problem. Za to rzekomo długa i niebezpieczna podróż przypomina przyjemny, choć deszczowy urlop...
Znalazłyśmy jednak wątki zasługujące na uwagę. Jako przykład warto wskazać relacje rodzinne w sowiej społeczności. Choć dobry brat mógłby być mniej idealny i patetyczny, to słodko zajmował się siostrą i ostatecznie zyskał naszą sympatię. Zły brat przypadł nam do gustu nieco bardziej, gdyż był ciekawszą postacią.
Spodobał nam się też wątek konfrontacji prawdziwego życia z legendami. W pewnym momencie główny bohater z zaskoczeniem zauważa, że w przeciwieństwie do tego, o czym często słuchał w opowieściach, wojna nie jest niczym chwalebnym, a bohaterowie w realnym świecie zachowują się dość zwyczajnie... Tutaj warto też zwrócić uwagę na kobiecy negatywny charakter, czyli piękną białą sowę z czerwoną otoczką oczu. Tą majestatyczną postacią twórcy przełamali często stosowane w bajkach uproszczenie, że złe znaczy brzydkie.
Zgrana drużyna! |
Zabawny nieznajomy |
To co w końcu?
Polecamy "Legendy sowiego królestwa", choć po pięknej grafice spodziewałyśmy się więcej.
Jest to film dopracowany w każdym calu poza fabułą, która mogłaby być lepsza. Bajka skierowana jest jednak (przynajmniej teoretycznie) do młodszych widzów, więc oni powinni być zadowoleni z jasnych przekazów ;)
Kto wyjdzie z tej walki żywy? |
Nasza mina, gdy ktoś zjada nasze słodycze |
Rękodzieło z sową - torba decoupage
Materiałowa torba dobra jest na wszystko. :D Zastąpi Ci nieekologiczne foliowe reklamówki na zakupach, doda Ci szyku na plaży, zapewni dużo miejsca na książki przy wizycie w bibliotece... Niestety może być trudno trafić w sklepach na torbę idealną, która nie tylko spełni standardy, ale również wpasuje się w poczucie estetyki. Dlatego polecam samodzielne ozdobienie takiej torby.
Do zwykłej torby bez nadruku włożyłam tekturę. Dzięki temu materiał został usztywniony, a drugiej warstwie materiału nie groziło zabrudzenie. Wybrałam ozdobną serwetkę i rozdzieliłam tak, by została tylko jedna cieniutka warstwa. Ponieważ moja serwetka była lekko naddarta, postanowiłam to wykorzystać i wydarłam delikatnie całe boki, by uzyskać efekt poszarpania. Na miejsce, gdzie potem przykleiłam wzór, pędzelkiem nałożyłam lakier (nie jest konieczny ten specjalnie do decoupage, ja korzystałam z takiego do drewna). Ostrożnie położyłam serwetkę i nałożyłam kolejną warstwę lakieru. Położyłam mokrą szmatkę i przejechałam całość wałkiem by dokładnie docisnąć. Wysuszyłam i powtórzyłam proces lakierowania. Złotą farbą pomalowałam brzeg poszarpania. Jeszcze tylko przeprasowałam z drugiej strony, aby wzór był trwalszy i torba była gotowa! Teoretycznie powinna być odporna na pranie, ale jeszcze tego nie sprawdzałam, natomiast spory deszcz przetrwała bez problemu :D
Jak Wam się podoba moja sowia torba ozdobiona metodą decoupage?
Torba z sową DIY - nosilibyście? ;) A może same kiedyś ozdabiałyście coś techniką decoupage? Napiszcie w komentarzu! |
Klub inspiracji
Jeśli na Twoim blogu pojawiły się:
- RECENZJA CUKIERNI SOWA
- OPINIA O FILMIE "LEGENDY SOWIEGO KRÓLESTWA", ALE TEŻ KAŻDYM INNYM FILMIE I KSIĄŻCE ZWIĄZANEJ Z SOWAMI
- MANICURE INSPIROWANY SOWAMI
- MOTYW SOWY W WYKONANYM PRZEZ CIEBIE RĘKODZIELE
Chcemy inspirować się nawzajem razem z Tobą.
Możesz też oznaczyć nas na Instagramie #werterownia_inspiruje
Koniecznie podziel się z nami linkiem (werterownia@gmail.com), a UMIEŚCIMY LINK DO CIEBIE właśnie tutaj!
Sowie zdobienie paznokci od @ewelaina.nails
Sowie rękodzieło od Ma Bi - LINK DO JEJ WPISU
Dziękujemy Ci za przeczytanie postu z inspiracjami. Masz pytania, uwagi, pochwały...? :P Pisz w komentarzu! Mamy nadzieję, że zainspirowałyśmy Cię choć trochę.
Jeśli chcesz być na bieżąco, polub nas na Facebooku. Tam pojawiają się informacje o nowych postach i wiele więcej.
Zapraszamy też na nasz profil na Instagramie
Film - a w zasadzie bajkę - już kiedyś oglądałam, tak samo jak Wy byłam oczarowana grafiką! Treści już nie do końca pamiętam, ale z racji takiej, że to bajka to wiele wybaczam ;-) Paznokcie z sówkami super! Cudowne! ;-) Sowy są świetne! ;-)
OdpowiedzUsuńWiadomo, trudno od bajki wymagać skomplikowanej i zaskakującej fabuły ;-) Chociaż twórcy "Legend sowiego królestwa" mogliby lepiej wykorzystać potencjał takiej grafiki.
UsuńDziękujemy bardzo ;-)
Pazurki są cudne!!!
OdpowiedzUsuńFilm o sowach muszę obejrzeć!!
Ogólnie uwielbiam motyw sowy wszędzie!!
A co do cukierni to też nie lubię jak nie wiadomo czy siadać czy iść do baru... Zachowanie kelnerów beznadziejne. Ja po drugim upomnieniu opuściłabym lokal.
Dzięki!
UsuńBardzo miło nam to słyszeć. Koniecznie napisz, jak spodobały Ci się "Legendy sowiego królestwa".
Może powinnyśmy były wyjść, ale jednak chciałyśmy napisać tę recenzję :p
Najlepiej jest, gdy kelner prowadzi do stolika - wtedy nie ma wątpliwości.
Moja córcia uwielbia sówki, nawet dzisiaj mi tu jedną namalowała na kartce ;)
OdpowiedzUsuńTrudno się dziwić, sówki są słodkie ;)
Usuńjakie pazury ! zazdroszczę talentu :)
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńA wiesz, że geniusz matematyczny to 1% talentu i 99% pracy? Bardzo wielu rzeczy można się nauczyć! ;)
Ja tradycyjnie będę się zachwycać pazurkami :) Wyglądają rewelacyjnie! :)
OdpowiedzUsuńBardzo miło nam to słyszeć :)
UsuńFaktycznie obsluga zachowała się średnio. Ale pazurki to masz piękne ! Śliczna sówka;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jesteśmy zadowolone z wizyty w tej cukierni... :(
UsuńDziękujemy bardzo! ;)
Nie lubię kelnerów, którzyy traktują mnie protekcjonalnie. Psuje mi to humor i mam ochotę wyjść. Osoby do tej pracy powinny być miłe, bo mają bardzo duży wpływ na klimat miejsca!
OdpowiedzUsuńW pełni się z Tobą zgadzamy! Dobra obsługa może wiele zdziałać. Nawet najpyszniejsze ciasto nie będzie smakowało tak dobrze w nieprzyjemnym miejscu.
UsuńMy jednak mamy trochę pecha co do obsługi w różnych lokalach w Warszawie :(
Szczerze mówiąc, to na Waszym miejscu wstałabym i wyszła. No kurczę, beznadziejna sytuacja -.-
OdpowiedzUsuńPaznokcie za to zrobiłyście piękne! Tak samo bardzo podoba mi się torba :)
Chciałyśmy zrecenzować tę cukiernię, więc zostałyśmy, ale nie miałyśmy najlepszych humorów.
UsuńDzięki! :)
Zachęcamy serdecznie do wykonania zarówno paznokci, jak i torby z sową ;)
Po wrześniowym wyzwaniu pewnie nie wiesz, co robić z wolnym czasem? :D Podziwiamy, że podołałaś temu paznokciowemu szaleństwu!
Paznokcie super, no i w ogóle ta cała inspiracja sowia... Bardzo lubię ten motyw! Ale że też wcześniej tego nie zauważyłam.. Ktoś tu mówi o sieci Sowa. Otóż to, dakłasa uwielbiam, ale obsługa u Sowy pozostawia naprawdę sporo do życzenia. Mam wrażenie, że tam kelnerzy po prostu rekrutowani są 'z ulicy' :) To również moje odczucia. No i te małe pączki, które smaczne, aczkolwiek już nie przypominają swoich lat wielkości. ;)
OdpowiedzUsuńDziękujemy! :)
UsuńAkurat pączków tam nie próbowałyśmy (przynajmniej niedawno), ale to często tak bywa, że po latach zmieniają się receptura czy składniki. Przy pączkach dużą różnicę robi sposób przygotowania: zawijanie ciasta już z marmoladą lub wstrzykiwanie nadzienia do gotowego pączka. Niestety, w większości stosuje się drugą metodę.
Może faktycznie coś w tym jest, że cukiernia Sowa nieodpowiednio rekrutuje obsługę. Nie chcemy jednak skreślać całej sieci po jednej nieprzyjemnej sytuacji.
Rzeczywiście nieciekawa sytuacja w cukierni.
OdpowiedzUsuńPaznokcie przepiękne! Takie małe arcydziełko, musiało dużo czasu pochłonąć :) Torba też jest super!
A film już oglądałam i bardzo mi się podobał, moim zdaniem jest w nim sporo oryginalności. Przede wszystkim podobało mi się, że nie jest taka cukierkowa :)
Niestety, ale tak czasem bywa.
UsuńDzięki! Samo malowanie sówek na obu dłoniach zajęło nieco mniej niż 2 godziny, więc nie było aż tak źle :)
Może pokusisz się o wykonanie podobnej torby? ;)
Super poznać czyjąś opinię o filmie. Zgadzamy się z Tobą!
Uwielbiam motyw sowy :) Piękne paznokcie i ten lakier ma śliczny odcień ;)
OdpowiedzUsuńMy też uwielbiamy motyw sowy :)
UsuńDziękujemy!
Naprawde fajne paznokcie, bardzo lubie motywy z sowami. A wiecie ze logo mojego liceum to jest sowa.
OdpowiedzUsuńMoja siostra ogladala ten film i bardzo jej sie podobal. :)
Dzięki!
UsuńNaszym zdaniem sowa jako symbol mądrości całkiem nieźle pasuje na logo liceum ;)
Ty nie miałaś ochoty obejrzeć? :P
Nigdy mnie ten film nie ciagnal do ogladania i nie mialam duzo wolnego czasu rzeby jakis film ogladac. Moze jak bede miala troche czasu…
UsuńNo pewnie ;) Tak czasem jest, że niby chce się obejrzeć, ale niedostatecznie mocno :p
UsuńSowa symbol mądrości ;) Genialne paznokcie! A zachowanie kelnera cóż... słabo. Ja pamiętam, kiedyś byłam w lokalu, czekałyśmy na kartę, po czym sama poszłam po nie, następnie czekałyśmy aż ktoś przyjdzie odebrać zamówienie, ale po 30 minutach miałyśmy dość i poszłyśmy do konkurencji obok... kelnerka nas widziała jak wychodziłyśmy i siadałyśmy obok, no ale sama sobie jest winna;)
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo! :)
UsuńPewnie. Naszym zdaniem takie zachowania są niedopuszczalne. :/ Niestety się zdarzają.
WOW! Ale fajny post!
OdpowiedzUsuńJestem pod wielkim wrażeniem!
Jakim cudem namalowałaś to sama na obu rękach??!
Torba też fantastyczna. Ja zrobiłam podobną... ale nie przeprasowałam na koniec i podczas prania serwetka się podarła i część zeszła :(
Napisz jak upierzesz Swoją, Teresko.
Bardzo podoba mi się Wasza recenzja filmu z dowcipnymi podpisami pod zdjęciami!
Pozdrawiam Was po sowiemu u hu hu!
Bardzo miło czytać nam takie komentarze! :)
UsuńWeronika jakoś dała radę ;) Widać, że sówka na prawej dłoni nie jest tak dobrze namalowana jak te na lewej.
Oooo, szkoda, że torba się zniszczyła. Tereska jeszcze nie prała swojej.
Nie byłyśmy pewne tych podpisów, więc cieszy nas, że Ci się spodobały!
Pozdrawiamy po sowiemu :)
Z cukierni Sowa zawsze korzystałam na wynos, więc ciężko mi się wypowiedzieć w tym temacie. Paznokcie w wersji matowej są niesamowite :)
OdpowiedzUsuńMy za to nigdy nie brałyśmy tam nic na wynos ;)
UsuńDziękujemy!
Nie widziałam bajki, muszę nadrobić :)
OdpowiedzUsuńO jacie, jak mi się podobają Wasze paznokcie. Jak bym chciała tak umieć... :)
Koniecznie :)
UsuńDzięki! Warto próbować ;) Możesz zerknąć, jak kiedyś wyglądały nasze zdobienia :P
Sowy uwielbiam a do lokalu, w którym jest zła obsługa więcej razy nie poszłabym (chociaż ciasto byłoby najlepsze na świecie).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
My też uwielbiamy sowy! :)
UsuńJuż się raczej nie wybierzemy do tego lokalu.
Pozdrawiamy ;)
Uwielbiam sówki a sowie pazurki sa przepiękne !!!
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuń